Ciężka noc... gorąco i ta wilgoć z zapachem WC...
Gdy wstajemy małpy już są na posterunku... Dzisiaj wybieramy szlak Sapi i Telok Delima. Oba krótkie, ale ten drugi bardziej nieprzewidywalny, bo znajduje się w centrum siedliska małp, które skaczą po drzewach dosłownie nad naszymi głowami i wydaja z siebie niesamowite dźwięki. Wracamy i decydujemy się na jeszcze jeden Ulu Assan, jednak nie udaje się nam go przejść bo wzięliśmy za mało wody tzn. poszły już 3 l. i nie wytrzymujemy temperatury. Leje się z nas i chyba tracimy mikroelementy.
Po powrocie czeka nas niemiła (znowu) niespodzianka. Sąsiedzi mówią o jakichś lekarstwach. które małpy po trawie rozrzuciły. Pomyśleliśmy, ze wzięły nasz chleb z lodówki, ale po zobaczeniu w wc naszej kosmetyczki, która znajdowała się w zamkniętym pokoju już wiedzieliśmy co się stało... Tylko jak... Otwieramy pokój a tu ukazuje się jeszcze większy bałagan niż był ;) wszystko porozrzucane. Tak naprawdę to nie wiem dokładnie co wzięły. Na pewno jedzenie, chipsy, nawet puszki zamknięte z którymi sobie bez problemu poradziły i kawałek czekolady, którą usmarowały wszystkie prześcieradła i zostawiły po sobie ślady.
Najbardziej nam szkoda zatyczek na nos do nurkowania.. ;( a czego nie... tabletek na sranie ;) a niech maja wstrętne... Weszły przez okno, z którym sobie poradziły bez problemu, moskitiera była wyważona i jeszcze zamknęły za sobą, chyba ze je ktoś przegonił... Tak na nie uważaliśmy bo słyszeliśmy ze z rak potrafią wziąć, a te nas przechytrzyły. Jutro będziemy na nie przygotowani...
Dzisiaj doszło kilka nowych zwierzątek, które zobaczyliśmy: patyczak, waz, wiewiórki, nietoperz, dżdżownica, pająk tygrzyk.