Wylądowaliśmy w Bangkoku planowo. Na własnej skórze przekonaliśmy się jak to jest z wizami. W Polsce zrobiliśmy zdjęcie 4x6 ale przyjmowali tradycyjne paszportowe wymiary. Opłata w wysokości 1000Bht - nie można płacić w dolarach więc od razu na lotnisku trzeba wymienić. Pokazać również trzeba bilet w drogę powrotną. U nas poszło wszystko szybko i sprawnie bo większość miała wizy tylko z 8 osób na naszym pokładzie wyrabiało.
Z lotniska pojechaliśmy Shuttle Busem na dworzec autobusowy a stamtąd najpierw 555 a potem 171. Pani w autobusie powiedziała gdzie mamy wysiąść i na jaki autobus czekać. Dziwne, że się przesiadalimśmy ale widocznie nie ma już bezpośrednich połączeń.
Mniej więcej mieliśny na oku 2 hotele: Lampu House i New Siam I. Ten pierwszy miał komplet więc poszliśmy do New Siam I. Okazało się że wpuścili nas mimo wczesnej pory - 6-7 i płaciliśmy za jedną noc - 580bht. Cena też niezła jak za pokój z klimą, ciepłym prysznicem. Ogólnie super. No może oprócz wi-fi ;), którego nie było w pokoju. Po dwóch nieprzespanych nocach nie chce nam się ruszyć :) trzeba chwilę odespać.
No i pora deszczowa dała nam we znaki... Zostaliśmy zmuszeni do siedzenia w knajpce bo była burza i padał mocno deszcz. Nie zaszliśmy za daleko ale to wstarczyło żeby nas zlało i zmieniło nasz plany.