Im bliżej Tanah rata tym bardziej kręte i wąskie drogi. Kierowcy jada jak szaleni i na zakrętach wyprzedzają na trzeciego. Cały czas jedziemy pod górę mijając małe wioski i przydrożne "sklepiki" ;) oferujące owoce, warzywa, itd. Na miejscu wysiadamy w deszczu i już dostajemy ulotki noclegów. Wybieramy Cameronian Inn - 50RM/pokój/dzień. Z pewnością polecamy ten hotel, jest ciepła woda, piękny ogródek, wykładzina, szafa i nawet duże lustro ;) Wreszcie możemy zobaczyć jak wyglądamy ;)
Wybieramy się na obiadek - ogromna porcja zupy, którą nie byliśmy w stanie dojeść. W porównaniu z sarawak laksą taka sobie ;) Idziemy pooglądać okolicę. Klimat przypomina nam polskie uzdrowiska :) - wokoło szlaki, główna ulica to sklepiki i świeże powietrze zwłaszcza w porównaniu z Kuala.
Zwiedzamy wodospad - woda jest bardzo brudna bo jest po deszczu. Bardzo słabe oznaczenie szlaków :(
W informacji turystycznej widzimy, że jest okazja dostania się bezpośrednio do Tajlandii (Hat Yai) i po namyśle korzystamy z niej bo oszczędzi nam to dużo czasu. Wyjeżdża się o 18 z przesiadką w Ipoh i o 9 następnego dnia jesteśmy na miejscu. Najgorsze jest czekanie paru godzin w Ipoh i to nocą, ale decydujemy się.
Ponieważ jesteśmy tutaj jeszcze tylko następny dzień wykupujemy na następny dzień krótką wycieczkę na plantacje.