Do Kijowa dolecieliśmy planowo 23:35 małym Embererem (ciasno i trzęsie jak diabli). Ciężko się porozumieć, obsługa niechętna do pomocy.
Zgodnie z wskazówkami wyczytanymi z innych blogów przeszliśmy do Terminalu A (loty krajowe) aby tam trochę pospać ;) i faktycznie w nocy jest niemal pusty bo loty zaczynają się dopiero o 6:00. W sumie to nie zmrużyliśmy oka ale zawsze to można poleżeć ;)
Toaleta to istne zoo - karaluch na karaluchu (Blatta orientalis :))
Lot do Bangkoku planowo miał być o 14:00, jednak już o 12 wiedzieliśmy ze jest opóźniony o 2,5 godziny. Dla nas oznaczało to niebezpieczeństwo spóźnienia się na następny samolot do Kuala Lumpur.